Zniszczyli śniadanie z politykami w Radiu Zet
Śniadania z politykami w Radiu Zet i publicznej Trójce to zawsze są audycje nie do zniesienia. Tu ujawnia się paskudna cecha Polaków. Wszyscy mówią jednocześnie. Przekrzykują się w sposób nieporównywalny nawet z maglem, a dwie biedne dziennikarki Michniewicz i Olejnik nie są w stanie zapanować nad bałaganem. Przecież to osoba prowadząca spotkanie powinna przydzielać sprawiedliwie głosy dyskutantom. Ale w Polsce jest to nie do opanowania.
W niedziele 3 stycznia 2016 nie było polityków w Radiu Zet. Monika Olejnik zaprosiła Andrzeja Urbańskiego, Tomasza Terlikowskiego, Ireneusza Krzemińskiego i księdza\ Kazimierza Sowę. Miałem nadzieję, że nareszcie skończy się wrzask i jazgot, że goście będą mówić kulturalnie, pojedynczo.
Gdzie tam. Zachowali się jeszcze gorzej od polityków. Wniosek jest jeden. Potrzebny jest dyktator, który z wszystkimi zrobi porządek
Powyższa notka ukazała się 3.01.2016, pod tytułem „Rzygowiny na śniadanie”. W komentarzach dostało mi się za biedną Monikę Olejnik. Ona nie jest wcale biedna. Sprytnie potrafiła judzić. Śniadania fundowała Magda Gessler. Wiadomo, że Monika jest resortowym dzieckiem, ale przynajmniej coś się działo.
Wreszcie 4.09.2016 przyszedł dyktator i zrobił porządek. Śniadania nie prowadzi już Monika Olejnik, tylko nieznana mi dziennikarka z mało znanej telewizji. Mówi szybko głosem słabym, cieniutkim, jak 8-letnia dziewczynka. Ona mówi swoje ale facet z silnym głosem męskim też jednocześnie mówi swoje. Czyli mamy jeszcze gorzej jak dawniej. To nie koniec, bo śniadanie prowadzi również druga osoba, nieznany mi dziennikarz z innej radiostacji. Prowadzą razem we dwoje jednocześnie.
Wygląda na to, że od Radia Zet autorzy nowego śniadania wynajęli tylko studio. Nie jest to więc markowa audycja Radia Zet, ale wabik dla takich naiwniaków jak ja.
