Od pewnego czasu nie widzę nowych wpisów dwóch genialnych blogerów. Codziennie zawieszali świeżą biegunkę i regularnie kończyli mniej więcej w tym stylu – a teraz zasuwajcie po nasze książki, można je kupić tam i tam. Zapraszamy na nasze spotkania. Odbędą się tu i tam, o godzinie tej i tej.
To byli moi ulubieni autorzy. Gdzie ich teraz szukać? Wydaje się, że bezpłatny słup ogłoszeniowy po licznych zmianach przyciąga mniej czytelników. Kolega z ławki przy skwerku bez nazwy poradził mi, żebym tropił Warszawską Gazetę. Nie będę czytał papierowych gazet. Nie będę w moim wieku czołgał się do kiosku. Czytam salon 24.
Komentarze